Nigdy wcześniej nie miałam maskary z tej firmy. Używałam tylko cieni do powiek i pomadek do ust, z któych byłam zadowolona. Bo, po pierwsze, nie dość że ich cena jest kosmicznie niska, a po drugie jakość jest naprawdę dobra, Ale nie o cieniach ani szminkach dzisiaj będe pisać,
Dziś chciałabym Wam przedstawić Essence Lash Princess z efektem sztucznych rzęs. Który pojawił się kilka dni temu na rynku. W moje ręce wpadł odrazu gdy wyłożono go na sklepową półkę.
Opakowanie: bardzo gustowne. Podłóżne, czarne z gumowymi akcentami koloru mięty, w kształcie gorsetu. Sprawia że nie ślizga się w rękach.
Szczoteczka stożkowa zapewnia unikalne wydłużenie rzęs. Nie nabiera za dużo tuszu. Dzięki czemu nie rozamuje się na rzęsach. I nie trzeba dodatkowo przeczesywać ich grzebyczkiem.
Cóż można powiedzieć? efektu sztucznych rzęs nie zauważyłam.
Ale nie przeszkadza mi to, poniewać tusz rozłada się równomiernie na rzęśach, wydłużając je,
i pozostawiają tzw. fiankę rzęś. Co można zobaczyć na zdjęciu poniżej,
Utrzymuje się bardzo długo i co najważniejsze nie kruszy się, ani nie pozostawia cieni pod oczami!
Jak na swoją cene 4,15 euro jest bardzo dobry. Bez problemu można powiedzieć, że nie jeden tusz z wyższej półki mógłby pokłonić się Essence Lash Princess :)
Pozdrawiam serdecznie Kendzi
A jakie ma urocze opakowanie :D
OdpowiedzUsuńopakowanie ma cudne :)
UsuńPiękne cudeńko :)
OdpowiedzUsuńSamo opakowanie kusi, efekt na rzęsach też w porządku :)
OdpowiedzUsuń